Dobre przekładnie mechaniczne to połowa sukcesu

Kiedy Marek znowu zadzwonił do mnie z informacją, że w jego przekładni znowu coś mu „chrabąszczy”, wiedziałem, że spędzimy kolejny wieczór na szukaniu usterki. Gość nie może zrozumieć, że nawet najlepsze przekładnie się zużywają, a on nie ma czasu na regularną wymianę. Chciałby wykorzystać jakieś środki zaradcze w postaci smarowania WD-40 – tak się nie da!

Zacząłem więc szukać przekładni, które odznaczają się najwyższą jakością wykonania. Chodzi o to, aby nie trzeba było za każdym razem przejmować się, że co druga przekładnia po 2 tygodniach pracy będzie do wymiany. Lepiej zapłacić nawet dwa razy więcej, ale oszczędzić sobie stresu związanego z przestojami w pracy. W poszukiwaniu najbardziej rzetelnej firmy zatrzymałem się przy produktach STM-POLSKA.

Firma produkuje przekładnie mechaniczne w różnych wariantach kolorystycznych (dla Marka to ważne). Ale tak poważnie, mamy tu do dyspozycji:

  • (łączące się z elementem napędzanym przy użyciu cięgna)

    Przekładanie cięgnowa
    Przekładania cięgnowa
  • cierne (łączące się poprzez tarcie. Jak w sprzęgle, dwie płaszczyzny mocno się do siebie dociskają no i to działa… do momentu, kiedy się nie wytrze. One chrabąszczą właśnie.
  • zębate (z kołami zębatymi. One jeszcze dzielą się na jednostopniowe i wielostopniowe, ale nie będziemy wchodzili w szczegóły.

Marek – jak już wspomniałem – potrzebował przekładni ciernych do swojego mechanizmu transmisji mocy. Chodzi mu głównie o elastyczność, zapytałem więc o możliwość zamówienia kombinacji „stal z gumą” firmę STM. Oczywiście nie było żadnego problemu z realizacją takiego zamówienia. Gdy tylko otrzymałem informacje o gotowości do odbioru zamówienia, pojechałem na miejsce zobaczyć cacuszko. Jak zwykle było zamknięte w stylowej, niebieskiej obudowie z licznymi elementami przemysłowymi, które dawały do zrozumienia „- tak! Jestem najlepszą przekładnią mechaniczną jaką kiedykolwiek trzymałeś w rękach!”. 🙂

Jak się domyślacie, od teraz Marek dzwoni rzadziej. Właściwie to w ogóle nie dzwoni ani nawet nie chrabąszczy. Można powiedzieć, że historia z przekładniami mechaniczymi przekreśliła naszą wieloletnią przyjaźń na zawsze. No tak – po co komu taki kolega, kiedy w zakładzie wszystko działa?